Wielkie miasto oddycha szybko. Manufaktura mrowi się i pszczeli. Starszy człowiek pod pachą trzyma żółtą kurtkę wnuczki. Ma elektroniczny głos, dobre oczy i zepsutą krtań. Nikt nie słucha. Nagłośnienie człowieka, który ginie w trybie fast food, jest za słabe. Nie ma go w Google, więc nie istnieje. Tylko mu się wydaje, że jest, że trawi świat, że ma wątrobę i płuca. Babcia poprawia garba i grube okulary. Próbuje istnieć mimo braku Facebooka. W tle KFC, rozkrzyczane hamburgery, tłuste dzieci i kobiety z hybrydą w oczach. "To nie jest kraj dla starych ludzi." Wychodzą powoli, giną w tłumie. Reflektory smartfonów nie gasną nawet na chwilę. Błękitnieją policzki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz